Faszyzm w UK. Najście policji na naszego redakcyjnego kolegę.
Wczoraj do naszego redakcyjnego kolegi Kamila zapukała brytyjska policja. Kamil pracuje i mieszka na wyspach brytyjskich. W zeszły weekend pracował w komisji wyborczej w Manchesterze, z okazji pierwszej tury wyborów na Prezydenta RP. Nie wiadomo czy należy to łączyć z faktem najścia policji.
Na swoim fp na FB Kamil napisał:
“Wczoraj odwiedziły mnie dwie funkcjonariuszki, oświadczając, że ktoś z Cardiff złożył donos, że upubliczniłem w sieci informację homofobiczną. Osoba, która złożyła donos jest lesbijką, która chce mieć dziecko i poczuła się offended. Panie funkcjonariuszki (chociaż strach napisać, czy panie, bo jeszcze kogoś obrażę) wiedziały, że mieliśmy wybory “czy coś”, i nasza partia podobno głosi treści kontrowersyjne. [Niestety nie potrafiły podać, o jaki wpis chodzi konkretnie]. Odparłem, że nic bardziej mylnego, bo Nasza partia w ogóle nie interesuje się tym, kto ma jaki kolor skóry, religię, czy tym bardziej jakie są kogo preferencje seksualne. Powiedziałem, że w polskiej konstytucji jest obrona tradycyjnych wartości, rodziny (mąż i żona) oraz dziecko i że adopcja przez pary homoseksualne jest niezgodna z prawem polskim. Zostałem poinformowany, że istnieje w Wielkiej Brytanii wolność słowa, ale … (a jak wiemy, wszystko przed “ale” jest gówno warte)… więc jeśli kogoś obrażę, to mogę wylądować w sądzie. Odparłem, że przecież można obrazić byle kogo byle czym dziś i że my sprzeciwiamy się marksizmowi kulturowemu. Panie nie wiedziały, czym jest marksizm.
“Wszystko w państwie, nic poza Państwem, nic przeciw Państwu”.
PS
Szkoda, że tracą czas, energię, siły i środki na kogoś, jak ja, kiedy stolicę zalewa im marksizm paląc, plądrując i niszcząc.”