Antysystem nie ma reprezentacji w sejmie
Całe lata krakałem o kryzysie systemowym. Uchodziłem za czarnowidza. Kryzys nadszedł i teraz staram się o optymizm. Ale może przesadzam z tym optymizmem. Sądziłem, że Rosja przeprowadzi przewrót w Kijowie. Nie udało się zapewne, więc mamy wojnę o kilkaset kilometrów od granicy. Ostatnio w pewnej analizie wyraziłem nadzieje, że wojna szybko się skończy, ale wymuszony optymizm kazał mi wykreślić drugą część zdania: „Jeśli jastrzębie w Ameryce pozwolą na to Zieleńskiemu”. Należałoby dodać: „I Rosja nie zechce poprawić swej pozycji negocjacyjnej”. Bardzo intensywne zabiegi pokojowe premiera Izraela spełzły na razie na niczym zapewne z powodu presji. W publicznych wypowiedziach prezydent Ukrainy już zgodził się przecież na cesje terytorialne, na rezygnację z NATO i UE. A tu nagle w tył zwrot! Być może wojna – w planach strategów kontrolujących kijowski rząd – ma potrwać tak długo, aż izolacja rzuci Rosję na kolana. Jeśli na to czekają, to znaczy, że nie znają Rosji.
Akcja Moskwy zahamowała rozpaczliwe próby zaprowadzenia Wielkiego Resetu, ale proces, chociaż zaburzony, trwa. Obowiązek szczepień w Austrii jest tylko zawieszony, prezydent Biden naciska na bank centralny, żeby ostro ruszyć naprzód z cyfrowym pieniądzem (https://www.youtube.com/watch?v=9lP96sqrP84&t=40s), premier Australii znacząco przypisuje zjawiska pogodowe „zmianie klimatu”. Banda globalnych rewolucjonistów nie rezygnuje z nowego, wspaniałego świata, ale wciąż atak Putina nie wywołał żadnych ograniczeń wolności na Zachodzie, ani też nie doświadczamy cyberpandemii lub innego ataku, jaki można byłoby przypisać Rosji. Procesy na rynkach przebiegają względnie konsekwentnie, z jednym tylko spekulacyjnym, globalnym wstrząsem 7-8 marca. Akcje tanieją, surowce drożeją, chociaż wolniej niż w pierwszym okresie paniki wojennej. Od 8 lutego do 8 marca Fed zwiększył bilans o 22 mld dolarów. Dolarów przybyło zatem kilkakrotnie mniej niż w poprzednich miesiącach. Oczekuje się, że w marcu suma bilansowa nie wzrośnie. Wyłączenie pompy musi zdusić wzrost cen, a po pewnym okresie powinno nawet doprowadzić do ich spadku, zwłaszcza jeśli banki centralne zaczną zasysać pieniądz z rynków, co podobno było w planie. Mówiło się o sierpniu, ale naczelni banksterzy świata na pewno będą elastyczni. Na gwałtowne, niekontrolowane spadki cen aktywów mogą zareagować zamknięciem rynków albo ponownym dodrukiem pieniądza wraz z obniżką stóp. Który raz z kolei miałaby się bujnąć huśtawka banksterów?
Zdegenerowana klasa polityczno-ekspercka napełnia przestrzeń gdakaniem. Wierzą święcie w to, co mówią, choćby zmieniali narrację z dnia na dzień. Niestety lud – jak zawsze w dziejach – przynajmniej na początku kolejnej hucpy też wierzy w oficjalne narracje. Wierzą Rosjanie, wierzą Europejczycy. Tylko w USA siły rozsądku mają wpływ na mniej więcej połowę aktywnych obywateli. Dlatego w Europie, także w Polsce, potężna jest presja na polityków, aby logikę i wyważanie racji schować głęboko i poddać się rwącemu nurtowi absurdu. Nie lekceważmy też zachęt materialnych. Tylko w USA partia rozsądku ma środki wystarczające do zrównoważenia siły drukarzy fake money. Nie dziwi zatem zachowanie polskiej Konfederacji. Nie stać jej nawet na zagłosowanie przeciwko nierealistycznej i wywołującej chaos Ustawie o obronie ojczyzny, mimo że ich poprawka o dostępie do broni nie została przyjęta. Mark Twain w 1904 roku zanotował: „Ilekroć zobaczysz, że jesteś po stronie większości, popraw się (albo spauzuj i pomyśl)”.
Konfederacja idzie ze stadem. Co gorsza, reformuje się. Miała dwóch kontrowersyjnych polityków i łączyła trzy partie. Teraz ma dwóch kontrowersyjnych polityków i skupia cztery partie. Średnia sondaży też im spada, chociaż w te dane akurat nie należy wierzyć. Rozziew między trzema posłami-radykałami i ulizaną resztą po 24 lutego osiągnął takie rozmiary, że już tylko chyba subwencja może zapobiec rozpadowi Konfederacji. W tej sytuacji polscy nonkonformiści znów, jak w marcu 2020 roku, nie mają reprezentacji politycznej.
Na koniec coś do śmiechu. W ostatni czwartek zażartowałem sobie do nielicznej przecież widowni telewizji wRealu24, że posłowie powinni wyśmiać głośno Joe Bidena przemawiającego do nich z ekranu. Nazajutrz Biden nie przemówił. Może faktycznie organizatorzy pokazówki wystraszyli się zaraźliwego śmiechu Janusza Korwin-Mikkego?