Polityka to trudny biznes

Tydzień temu skończyłem tekst uwagami o zmianach w jedynej polskiej poważnej partii kreującej się na antysystem. Próba wypchnięcia Janusza Korwin-Mikkego z głównego nurtu Konfederacji wywołała już dyskretną reakcję, o której dalej. Konfederacja się zapewne nie rozpadnie, dopóki jest do podziału subwencja. Na każdego z decydentów – posłów, liderów, szarych eminencji – w ciągu kadencji wypada po milionie, jeśli odliczyć niezbędne wydatki na partię. Lub mniej, jeśli uwzględniono innych twórców sukcesu. Odbierając teraz za pośrednictwem sądów subwencję Konfederacji prezes-wicepremier pozbyłby się bicza, którym posługuje się sprawniej niż rozumem. Konfederaci zatem liczą na wpływy do jesieni 2023 roku. Chyba, że… Chyba że nie wszyscy są zadowoleni ze wspólnej polityki finansowej.

W papierowym „Najwyższym Czasie” (11-12/2022) pojawił się tekst niskiej rangi działacza Jakuba Stolarskiego o „szajce”, która opanowała Konfederację. Jest to typowy obraz polskiej partii opanowanej przez nielicznych, skłóconych wzajemnie ćwierćinteligentów zabiegających o liderów, aby dostać dobre miejsce na liście. Kto jest bliżej, nawet bez lektury wie, że szczątkowe są struktury dwóch głównych partii składowych, że nie wiadomo, kto jest członkiem, entuzjaści są odsyłani z kwitkiem, a Kluby Konfederacji nic nie robią. Bywa, że w jednym mieście są dwa konkurencyjne kluby. Strona klubów jest „chwilowo” nieczynna. Przekaz Konfy dla ludu opiera się na portalach społecznościowych. Sprawdza się to w Ameryce, ale tam poza profilami na Facebooku partie mają dziesiątki tysięcy działaczy w terenie. Ponadto w Polsce aktywność w Sieci praktycznie wyklucza kilkadziesiąt procent starszych Polaków, podatnych wciąż na konserwatywne treści, i wpycha ich w ramiona kaczyzmu. Tu zresztą mści się niepojęta strategia Ruchu Narodowego, który 10 lat temu nie chciał modelu: nacjonalizm dla aktywu, patriotyzm i konserwatyzm dla mas.

W USA 20-letni przyboczny kongresmena nie może spławić przedsiębiorcy z grubym portfelem, bo sam wyleci na zbity pysk. Podobnie jak w Konfederacji jest we wszystkich polskich partiach i jedynie to nie stawia Konfederacji na straconej pozycji przed wyborami.

Konfederacja oderwała się od wyborców i – co ważniejsze – od aktywnych sympatyków. Zupełnie więc realne jest powstanie w tych środowisku nowego bytu politycznego z udziałem dotychczasowych posłów Konfederacji lub bez nich. Jeśli wezmą się za to zawodowcy, wyborczy sukces będzie zupełnie możliwy. Pierwszą swoją subwencję Janusz Korwin-Mikke uzyskał, gdy w 2015 roku kampanią jego partii zajęli się fachowcy znani jako „dwaj panowie O.” – Arkadiusz Oziębło i Robert Oleszczak. Ten pierwszy obrotności dowiódł wcześniej jako gracz na rynku kontraktów terminowych. Polityka jest trudnym biznesem, ale jest biznesem i czasem biznesmeni się w nią bawią.

I z tymi myślami pozostawiam Szanownych Czytelników, w nadziei, że je rozwiną.

Similar Posts

4.5 2 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments